Piorun – do Fundacji trafił ze zranioną łapką. Wyleczyliśmy go, a on okazał się totalnym miziolem. Dość długo u nas mieszkał, ale trafił wreszcie na ludzi, których zauroczył. Teraz mieszka z nimi. Ma cały duży metraż tylko dla siebie – i tak nie przepadał za kotami, ale ludzi kochał.